Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2011
Dystans całkowity: | 190.80 km (w terenie 10.00 km; 5.24%) |
Czas w ruchu: | 10:36 |
Średnia prędkość: | 18.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.70 km/h |
Suma podjazdów: | 350 m |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 95.40 km i 5h 18m |
Więcej statystyk |
Biała Góra
Sobota, 22 października 2011 Kategoria 50-100, w towarzystwie
Km: | 90.80 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 05:07 | km/h: | 17.75 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 250m | Sprzęt: Kellys Axis | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zapewne to była jedna z ostatnich wycieczek w tym roku. Dzisiaj było nas pięcioro, zrobiliśmy standardowe kółko po Powiślu z tym, że dziś nie jechaliśmy przez Sztum tylko skręciliśmy wcześniej na Uśnice bo nigdy tam wcześniej nie byliśmy. To znaczy ja byłem w zeszłym roku i się zgubiłem ;) Pojechałem prosto aż skończył się asfalt i musiałem się cofnąć. Dzisiaj powtórzyłem ten manewr tylko, że z grupą. Potem cofnęliśmy się i skeciliśmy na Parpary. Całkiem fajne, nowe tereny do jazdy dziś poznałem. Ze Sztumskiego Pola wzdłuż drogi prowadzi kilkukilometrowa ścieżka rowerowa ubita z ziemii. Na asfalcie bardziej mnie wytrzęsło niż na ścieżce. W Węgrach natrafiliśmy na zawody koni w skokach przez przeszkody. Zrobiliśmy sobie, więc krótką przerwę i dalej oklepanymi trasami wróciliśmy do domu. Teraz dwa tygodnie z rzędu szkoła, więc o rower będzie już w tym roku ciężko.
Jesienna stówka
Sobota, 15 października 2011 Kategoria 50-100, w towarzystwie
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:29 | km/h: | 18.24 |
Pr. maks.: | 40.70 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: Kellys Axis | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wreszcie wolna sobota, którą wykorzystałem rowerowo. Na zbiórce było nas siedmiu i co cieszy było to więcej niż przeważnie jeździło nas latem. Korzystając ze słonecznej i bezwietrznej pogody pojechaliśmy, ostatni raz w tym roku nad morze. Nigdy o tej porze roku nie przejechałem 100 kilometrów także cieszę się tym bardziej. Od maratonu nie siedziałem na rowerze i przyznam, że nawet troche jestem teraz zmęczony. Za tydzień pewnie tak daleko nie będzie, ale Tczew jeszcze nie pęka przed jesienią ;)