Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2012
Dystans całkowity: | 604.77 km (w terenie 36.50 km; 6.04%) |
Czas w ruchu: | 28:16 |
Średnia prędkość: | 21.40 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.46 km/h |
Suma podjazdów: | 2471 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (79 %) |
Suma kalorii: | 18138 kcal |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 120.95 km i 5h 39m |
Więcej statystyk |
Do Kwidzyna i spowrotem promem
Wtorek, 31 lipca 2012 Kategoria >100, sam
Km: | 112.36 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 04:41 | km/h: | 23.99 |
Pr. maks.: | 53.46 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 188188 ( 94%) | HRavg | 145( 73%) |
3162: | 3162kcal | Podjazdy: | 274m | Sprzęt: Kellys Axis | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejna urlopowa przejażdżka, tym razem po Powiślu. Dzisiaj dużo chłodniej niż ostatnio, ale to właśnie była idealna pogoda na rower. Słońce i 20 stopni ciepła w zupełności wystarczą. Do Kwidzyna jechałem pod wiatr, który z godziny na godzinę się wzmagał, jednak nie utrudniał jakoś szczególnie jazdy. Pierwszy krótki postój zrobiłem w Białej Górze.
Dalej już prosto do Kwidzyna przez Korzeniewo. W Marezie moje nozdrza zaatakowały dwa zapachy i tym razem nie chodzi o szambo ;) Najpierw minąłem pole ze świerzo zbieranym koperkiem, a potem przejechałem obok palarni kawy, z której unosił się zapach zbożówki. To chyba najładniej pachnąca wieś, przez którą przejeżdżałem. Obok takiego zakładu mógłbym mieszkać i nie narzekałbym na wyziewy ;) Po tym wszystkim, zadowolony zjadłem śniadanie na zamku.
Chciałem wrócić przez Opalenie, ale prom w Korzeniewie był nieczynny z powodu niskiego stanu wody. Cofnąłem się więc do Janowa na inny prom. Tam straciłem prawie godzinę bo strasznie wolno płynął. Na szczęście powrót miałem z wiatrem, więc dość szybko mi potem zeszło.
"/
Nogat wpadający do Wisły© sastre
Wyremontowana śluza w Białej Górze© sastre
Śluza w Białej Górze© sastre
Dalej już prosto do Kwidzyna przez Korzeniewo. W Marezie moje nozdrza zaatakowały dwa zapachy i tym razem nie chodzi o szambo ;) Najpierw minąłem pole ze świerzo zbieranym koperkiem, a potem przejechałem obok palarni kawy, z której unosił się zapach zbożówki. To chyba najładniej pachnąca wieś, przez którą przejeżdżałem. Obok takiego zakładu mógłbym mieszkać i nie narzekałbym na wyziewy ;) Po tym wszystkim, zadowolony zjadłem śniadanie na zamku.
Skrzydło zachodnie zamku w Kwidzynie© sastre
Chciałem wrócić przez Opalenie, ale prom w Korzeniewie był nieczynny z powodu niskiego stanu wody. Cofnąłem się więc do Janowa na inny prom. Tam straciłem prawie godzinę bo strasznie wolno płynął. Na szczęście powrót miałem z wiatrem, więc dość szybko mi potem zeszło.
"/
Dobra stówka na początek urlopu
Sobota, 28 lipca 2012 Kategoria >100, sam
Km: | 169.94 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:40 | km/h: | 22.17 |
Pr. maks.: | 47.94 | Temperatura: | 33.0°C | HRmax: | 196196 ( 98%) | HRavg | 146( 73%) |
5223: | 5223kcal | Podjazdy: | 428m | Sprzęt: Kellys Axis | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wreszcie doczekałem się zasłużonego urlopu także przede mną 2 tygodnie bicia rekordów ;) Celem na dziś były Piaski czyli najbardziej wysunięta na wschód, polska miejscowość na Mierzei Wiślanej. Wyjechałem chwilę po 6 żeby choć częściowo ominąć dzisiejsze upały. Z rana jechało się cudownie. Poranny wietrzyk w plecy, lekka mgiełka nad polami i zerowy ruch na drogach. Szkoda tylko, że trzeba tak wcześnie wstać żeby tego doświadczyć. Do Piasków dojechałem bez postojów, pokręciłem się trochę, zjadłem śniadanie i ruszyłem w drogę do domu. Od 10 upał zrobił się nieznośny, ale i tak ciesze się, że choć raz w tym roku przejechałem całą trasę bez deszczu ;) Do Mikoszewa jechałem dosyć mocno i bez większych kryzysów. Za to częściej robiłem postoje bo litr wody starczał mi na 20 kilometrów jazdy, a to z tego względu, że część wody zamiast w ustach lądowała na mojej głowie :) Od Świbna, prawie 40 kilometrów wracałem pod wiatr, więc średnia drastycznie spadła. Pod koniec było ciężko, ale na sam koniec tak się ucieszyłem, że jestem blisko domu, że pod Łąkową jechałem szybciej niż przez poprzednie 20 kilometrów po płaskim. Jutro dzień przerwy, a potem dalej nabijam kilometry.
/
/
Tczew-Wdzydze Kiszewskie
Niedziela, 22 lipca 2012 Kategoria >100, sam
Km: | 145.53 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 06:27 | km/h: | 22.56 |
Pr. maks.: | 38.67 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 186186 ( 93%) | HRavg | 158( 79%) |
4936: | 4936kcal | Podjazdy: | 883m | Sprzęt: Kellys Axis | Aktywność: Jazda na rowerze |
Długo przymierzałem się by tam pojechać i teraz mogę wykreślić Wdzydze z listy planowanych wycieczek. Wreszcie nawigacja w telefonie się przydała. Chyba z 15 razy się zatrzymywałem żeby sprawdzić drogę. Rok temu zrobiłbym pewnie 200 kilometrów żeby tam trafić ;) Strasznie mocno zacząłem, ale pogoda i forma na to pozwalała, więc czemu miałbym jechać wolniej. Po 80 kilometrach zaczęły mnie boleć kolana. Do tego złapał mnie deszcz w Gołuniu także sprawiedliwości stało się zadość. Od miesiąca każda moja wycieczka rowerowa odbywa się w mniejszym lub większym deszczu. Dawno się tak nie zmęczyłem. Nawet wycieczka do Grudziądza była dużo łatwiejsza.
Kociewie i Powiśle
Sobota, 14 lipca 2012 Kategoria >100, w towarzystwie
Km: | 103.79 | Km teren: | 9.00 | Czas: | 05:28 | km/h: | 18.99 |
Pr. maks.: | 36.30 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 191191 ( 96%) | HRavg | 125( 63%) |
2854: | 2854kcal | Podjazdy: | 356m | Sprzęt: Kellys Axis | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj tylko w trzech, ale wycieczka i tak się udała. Inni chyba boją się deszczu ;) Pod koniec złapała nas taka ulewa, że nie widziałem drogi przed sobą, ale dojechalismy bez przerw. Nawet szybko się jeździ w deszczu.
Nad Jezioro Krawusińskie
Sobota, 7 lipca 2012 Kategoria 50-100, w towarzystwie
Km: | 73.15 | Km teren: | 6.50 | Czas: | 04:00 | km/h: | 18.29 |
Pr. maks.: | 37.09 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 180180 ( 90%) | HRavg | 122( 61%) |
1963: | 1963kcal | Podjazdy: | 530m | Sprzęt: Kellys Axis | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mimo niepewnej pogody, pojechaliśmy dzisiaj w sześciu. Pierwszy raz deszcz złapał nas jeszcze przed wyjazdem z Tczewa. Schowaliśmy się pod wiaduktem w Szpęgawie. Potem dogoniliśmy chmurę w Ełganowie, ale to były ostatnie krople deszczu jakie dziś widzieliśmy. Dalej już piękna, upalna pogoda. Wykąpaliśmy się w Jeziorze Krawusińskim w Bożympolu Królewskim. Woda juz cieplutka ;D Do domu przez Skarszewy, gdzie odbyliśmy wizytę w mojej ulubionej biedronce. Szkoda, że tak mało kilometrów wyszło, ale przy takiekj dynamicznej pogodzie ciężko zdecydować się na dalszy wyjazd.