1000 km w sezonie :)
Czwartek, 20 sierpnia 2009 Kategoria 50-100, sam
Km: | 60.75 | Km teren: | 1.50 | Czas: | 03:03 | km/h: | 19.92 |
Pr. maks.: | 34.10 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa miała być krótsza, ale się zgubiłem i ogólnie wyszło 12 km więcej niż planowałem co oznacza, że przekroczyłem swój pierwszy 1000 na rowerze. Pojechałem do Trąbek Wielkich, gdzie miałem znaleźć drogę na Kaczki, ale nie znalazłem żadnej oznakowanej drogi w tym kierunku. Parę kilometrów dalej zaczął się las i bardzo ruchliwy fragment drogi prowadzącej do Gdańska, więc się stamtąd zmyłem :P. Potem wycofałem się do Gołębiewa skąd skręciłem w kierunku Sobowidza. Myślałem, że nareszcie wiem gdzie jestem. Okazało się, że nie zupełnie. W Sobowidzu skręciłem w złą stronę i po paru minutach okazało się, że jestem w Gołębiewie Wielkim. Tym samym zatoczyłem niemal pełne koło w malowniczej scenerii polskiej wsi. :) Oczywiście wróciłem do Sobowidza i pojechałem drogą na Pszczółki. Zobaczywszy tablicę z napisem Rukosin 7 byłem przekonany, że już na 100% wiem gdzie jechać. W końcu byłem tam nie raz. I znów niespodzianka bo następny skręt w prawo nie został oznakowany i pojechałem prosto na Miłobądz. Oczywiscie tą drogą też trafiłbym do Tczewa, ale nie chciałem ładować się na jedynkę od tej strony. Oczywiście cofając się nie pierwszy dzisiaj raz zobaczyłem, że od tej strony jest oznakowanie. Dalej przygody się skończyły i dotarłem do domu bez zawracania :)
Jeśli chodzi o trasę to bardzo mi się podobała. Nie dość, że było sporo pagórków to jeszcze większość trasy przejechałem niezbyt ruchliwymi drogami, a gdzie niegdzie nawet asfalt był równy :) Do tego kilka kilometrów przez Nadleśnictwo Kolbudy. Nie wiedziałem, że w mojej okolicy może być tak ładnie. Na koniec wreszcie coś o tym tysiącu. Jeżdżę od maja i nie spodziewałem się, że zrobię tyle kilometrów. Ostatnimi czasy nie jeździłem zbyt regularnie za to trasy po mału stają się coraz dłuższe. Do końca sezonu jeszcze trochę pojeżdżę i zobaczymy na czym się skończy. Według mnie jak na pierwszy sezon nie jest tragicznie. Za rok muszą być 2000 :P
Jeśli chodzi o trasę to bardzo mi się podobała. Nie dość, że było sporo pagórków to jeszcze większość trasy przejechałem niezbyt ruchliwymi drogami, a gdzie niegdzie nawet asfalt był równy :) Do tego kilka kilometrów przez Nadleśnictwo Kolbudy. Nie wiedziałem, że w mojej okolicy może być tak ładnie. Na koniec wreszcie coś o tym tysiącu. Jeżdżę od maja i nie spodziewałem się, że zrobię tyle kilometrów. Ostatnimi czasy nie jeździłem zbyt regularnie za to trasy po mału stają się coraz dłuższe. Do końca sezonu jeszcze trochę pojeżdżę i zobaczymy na czym się skończy. Według mnie jak na pierwszy sezon nie jest tragicznie. Za rok muszą być 2000 :P